wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 4

- Ta jasne.. Zjawia się jakieś sexy ciacho w podkoszulku i pokazuje swoje mięśnie i już laski jego.- powiedział załamany Hazza. A ja spojrzałam na zawstydzonego Dallasa.
- Ja jestem sexy ciacho mam podkoszulek i mięśnie, więc przesuń się mięczaku - poganiał Dallasa Horan. Kuzyn marchewkowego wstał a ja spojrzałam się na niego. Uśmiechną się pokazując swoje śnieżno białe zęby. Chwyciłam go za rękę.
- Nie idź, poradzą sobie - powiedziałam. Chłopak siadł i ruchem rąk pokazał że na to nic nie poradzi. Mali " mężczyźni" poszli na miejsca. Niall siedział z Daddym za mną i Dallasem , Harry i Malik przed nami. A gdzie Lou ? Rozejrzałam się po samolocie mało nie umarłam ze śmiechu.
- Patrzcie na pasiastego ! - krzyknęłam z takim bananem na twarzy a chłopcy zwrócili głowy w stronę fana marchewek. Siedział tam z jakąś starszą panią. Uczyła go robić na drutach. Dokładnie powtarzał każdy jej krok a ona cały czas mówiła : Szybko się uczysz młodzieńcze, wyrośniesz na jak wy to mówicie " zajefajnych " ludzi.
- Tylko za bardzo nie podrywaj tej pięknej i młodej pani Lou.- krzyknęłam na co odwróciła się i rzekła :
- Kochaneczko... Wiem że jestem piękna, młoda, zgrabna i powabna. - uśmiechnęła się z żartem w głosie i podała Louisowi inną włóczkę.
- Co lubisz robić ? - Zapytał Dallas. Czułam że nie tylko on wyczekuje odpowiedzi ale tych dwóch baranów kłócących się o miejsce obok mnie.
- Lubie śpiewać, komponować i fotografię a ty ? - powiedziałam a on szeroko się uśmiechnął.
- Ja lubię wszystko związane z muzyką, gotowaniem. Wiesz takie tam głupoty. - rzekł i nagle do rozmowy włączył się Hazz.
- Ja tam się lubię miziać z dziewczynami - powiedział i odwrócił się do tyłu miażdżąc przy tym Zayna który spał.
- Chyba DZIWKAMI, Styles - wypowiedziałam to z naciskiem na drugie słowo.
- Ja lubię jeść, spać, tulić, śpiewać, gadać. - Kolejny włączył się Niall. - Aaa i nie lubię dziwek jak Hazza.  - Ja uśmiechnęłam się razem z Dallasem a Styles spiorunował wzrokiem Horana. Podeszła do nas stweeardessa i zaproponowała nam przekąski. Chłopcy brali kilka rzeczy ja wzięłam jedynie małą muffinkę. 
 PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ 
- Głodna jestem . - powiedziałam ale wszyscy spali : Dallas, Malik,Payne, nawet Lou a pani robiła na drutach. Spojrzałam na prace Marchewki ! Wow zrobił trochę szaliczka! Nagle poczułam że ktoś kopie mnie w krzesło. Odwróciłam się :
- Proszę.- Niall podał mi wodę i kilka kanapek.
- Dziękuję. Odzwdzięczę się czymś - spojrzałam i zjadłam wszystkie kanapki jakie dał mi Horanek.

- * -
Jechaliśmy do hotelu.
- Idziemy dzisiaj do planetarium ? - powiedział Daddy.
- Tam jest nudnoo ... - Marudzili chłopcy.
- Ja chętnie pójdę. - rzekłam i uśmiechnęłam się.
- To my też ! - wykrzyknęli zgodnie
- O której jest ? - zapytałam pytając Liama . 

- O 17 a jest 15:30 . Jedzie się tam 30 minut więc mamy 30 minut. - powiedział obliczając.
- A nie 60 ? - zapytał Hazza.

- Będziesz coś chciał ze sklepu, taxi się spóźni myślisz że co ? - zapytał na co Styles kiwnął głową że rozumie. Dojechaliśmy do hotelu . Piękny duży z Aqua Parkiem i plażą. Świetne. Poszliśmy do recepcji .

- Proszę, pokój 69. - Mina Harrego ? Bezcenna . XD  
Udaliśmy się do pokoju. Wielki, strasznie wielki ! 
- 16 : 00 Zbieramy się. - Zostawiliśmy tylko rzeczy i szybko pognaliśmy do taksówki. Oczywiście Dallas, Niall, Hazza i Mailk musieli kupować jeszcze lody czekoladowe. Zdążyliśmy w samą porę. Siedziałam obok Louisa i Malika.
- Idę do toalety. - powiedziałam. Wszystkie światła zgasły i nagle poczułam że przez moje ciało przechodzi tysiąc dreszczy. Ktoś mnie pocałował. Nie widziałam kto to ze względu na brak oświetlenia. Jego usta smakowały jak lody czekoladowe. Słodkie. Wpiły się w moje. Były tak pełne i aksamitne. Biłam się z myślami a nogi same zaniosły mnie do toalety. Było kilka opcji : Dallas, Hazz, Horan i Malik . Zayn nie bo kocha Perrie. Horan też ponieważ traktuje mnie jako przyjaciółkę. Został Hazz i Dallas. Kto to ? Nie mam pojęcia... 
- * - 
Modliłam się żeby to nie był Hazz. To zwykły kobieciarz. Weszliśmy do pokoju. Chłopcy wybrali sobie łóżka. Brakowało jednego zamiast siedmiora było tylko sześć łóżeczek. Spojrzałam na nich. 
- A ja ? - zapytałam spoglądając na nich.Wstał Horan.

- Masz - rzucił mi oschle. Nie wiedziałam co się stało wczoraj na lodowisku nauczył mnie jeździć. A teraz ? . 
- A gdzie będziesz spał ? 
- A to już nie twój interes. - sądząc po jego odzywkach zostaje Dallas i Styles. Horan poszedł do łazienki a pościelił sobie w... wannie. Wyszłam na balkon. Ciepły podmuch powierza owiewał moje włosy. Zobaczyłam panią z jej mężem i córeczką. Przypomniało mi się to jak mnie traktowano. Zawsze oceniana z góry jako ta " rozpieszczona córa szefa wytwórni ". To bolało. Nagle na balkon wszedł Payne.
- Jutro idziemy na zakupy. Co ty na to ? - spytał spoglądając na mój zamyślony wyraz twarzy.



 TUTAJ REAKCJA HAZZY NA NUMER POKOJU ( 69 ) 

______________________________________________________________________
To tyle jutro mam dużo czasu wolnego więc zabiorę się za kolejny rozdział :  )













1 komentarz:

  1. haha dobry rozdział. Nie co ja plotę świetny :* haha mina Hazzy :* Czzekam na nexta, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń